Skip to content
Menu
0
Your cart is empty. Go to Shop
0
(0)

Rodzicielstwo bliskości, świadome rodzicielstwo, miłość bezwarunkowa, wychowywanie bez kar i nagród, Montessori, Self-Reg, rodzicielstwo pełne spokoju, ekowychowanie (wymyśliłam na poczekaniu) i co nie tylko.

W ciąży, jeśli wszystko przebiega dość przeciętnie, czyli czasem lepiej a czasem gorzej, zapewne styknęłaś się z tymi hasłami, bo co nieco o wychowaniu dzieci liznąć chciałaś. Zagubiłaś się w gąszczu informacji. Już nie pamiętasz, o co chodziło z tym współspaniem i czy to o męża czy o dziecko chodziło?

Zatem dziś niedoskonały i niekompletny poradnik o tym, jakie sprawy warto poukładać przed narodzinami dziecka, a jeszcze lepiej – przed planowaniem ciąży.

1. Załóż, że wychowasz dziecko tak, jak zostałaś wychowana przez rodziców.

W zależności od tego, czy uważasz wychowanie Ciebie przez Twoich rodziców jako dobre bądź niedobre, jesteś w lepszym bądź gorszym punkcie wyjścia.

Lepszy komentarza nie wymaga. Chwała Bogu i rodzicom za wyposażenie Cię w dobry start.

Kiedy znajdujesz się w nieco trudniejszym położeniu, przypomnij sobie, jakie metody wychowawcze stosowali Twoi rodzice. Krzyczeli, bili (tak, tzw. klapsy są biciem), karali, szarpali, rozkazywali, nie pozwalali Ci “dyskutować”, nie pozwalali wyrażać nieprzyjemnych emocji bądź bagatelizowali je. Itd., itp.

Stań w prawdzie. Stań w pokorze.

Myśl, myśl! Kogo już dziś tak traktujesz? Kłócisz się z partnerem tak, że kubki latają? Powiedziałaś o koleżance w pracy, że się mazgai i mogłaby wziąć się w garść? Nie pozwalasz sobie na płacz, bo się wstydzisz? Mam nadzieję, że widzisz tutaj zależność. Nie ma żadnych, ale to żadnych powodów, dla których mogłabyś przypuszczać, że wobec swojego dziecka będziesz się zachowywała inaczej. Musi być po Twojemu? No to raczej dziecko będzie musiało realizować Twoją wizję na jego życie. Nie jestem pewna, czy to fajne. Chyba nie.

Po wykonaniu tego punktu, obudzisz świadomość i podejmiesz refleksję. O to właśnie chodzi.

2. Wypisz wszystkie błędy Twoich rodziców, których nie popełnisz.

Każda z nas ma takie żelazne punkty, prawda?

Matka była nadopiekuńcza.

Matka zachowywała się jak dziecko.

Matka była niedojrzała.

Ojciec pił.

Ojciec bił.

Ojciec nie rozmawiał.

To są punkty centralne Twojej pamięci o rodzicach. Punkty centralne Twojego dzieciństwa. Jest wysoce prawdopodobne, że JEŚLI nie popracujesz nad nimi, powielisz je.

Powiem więcej: im bardziej zarzekasz się, że nie popełnisz takich błędów, jakie popełnili Twoi rodzice, tym więcej w Tobie niespokoju i sztywności, które nie pozwalają Ci na swobodne i otwarte poszukiwania innych metod radzenia sobie z życiem i sięgniesz po te wyuczone.

Im częściej się zastanawiasz, jak nie popełnić tych błędów; im częściej obserwujesz siebie, wyłapując te symptomy, tym bliżej sukcesu (czyli niepopełnienia tych błędów) jesteś.

3. Poproś męża o wypisanie wszystkich Twoich wad.

Miej otwartość. Przyjmij po prostu to wszystko, co od męża usłyszysz. Możesz poprosić też o wypisanie Twoich wad inne zaufane osoby, co do których masz pewność, że wiedzą, po co jest Ci to potrzebne i mają dobrą wolę, aby Ci pomóc, a nie skrytykować.

Po co masz słuchać o Twoich wadach/słabościach (wstaw tutaj słowo, z którym nie czujesz się źle)?

Bo one bardzo mocno będą się pokazywały w pierwszych miesiącach życia Twojego dziecka. Wtedy, kiedy będziesz niewyspana, niedojedzona, nie wykąpiesz się, kawa będzie zimna, będzie Cię bolała głowa itd.

Reakcje, które są trudne dla Twojego męża bądź innych bliskich, TYM BARDZIEJ będą trudne dla Twojego dziecka. Warto mieć ich świadomość i już od teraz próbować nowych zachowań, które nie są szkodliwe dla otoczenia.

Trzy pierwsze punkty trochę z przekąsem, ale zachęcam, aby pokornie, bez buntowania się, stanąć w prawdzie i przyznać przed samą sobą: Ok – to jest prawda o mnie. Nie mam na razie innych narzędzi, innych doświadczeń i innej wiedzy. I to jest w porządku. Bo skąd masz mieć?

Teraz następuje punkt obligatoryjny, najtrudniejszy, ale jakże wspaniały.

4. Opłacz wszystko, co potrzeba, zaakceptuj to, czego nie da się zmienić i POKOCHAJ SIEBIE w tym, konkretnym, dzisiejszym położeniu.

Jeśli nie masz czasu na inne punkty, bo poród za tydzień, to wykonaj tylko ten jeden.

O przeżywaniu żałoby po różnych stratach pisałam tutaj: Żałoba, ale nie po śmierci?

Masz wszystko, czego Ci potrzeba do bycia mamą. Masz to w Twoim dobrym sercu, dobrych intencjach, dobrej woli. Psychologia psychologią. Nie bagatelizuj jej praw, ale wiedz też, że Miłość jest dużo potężniejsza. Twoja miłość do siebie i do Twojego dziecka. Miłość daje Ci wszystko, w co nie zostałaś do tej pory wyposażona przez innych.

5. Uzupełnij worek z napisem “moje potrzeby”.

Wypisz wszystko czego potrzebujesz. Od podstawowych potrzeb (fizjologia, bezpieczeństwo itp.) do tych pierdołowatych w stylu ‘obejrzenie serialu’.

Naucz się zaspokajać swoje potrzeby s a m a. Nawet bliskości i poczucia bezpieczeństwa NIKT INNY POZA TOBĄ w dorosłym życiu Ci nie da.

Do każdej potrzeby wypisz zachowania, jakie przychodzą Ci do głowy, a które Ty sama możesz dla siebie i wobec siebie wykonać. Jeśli teraz, dopóki nie ma dziecka, nie nauczysz się tego, później będziesz w tarapatach.

6. Wróć myślami do jednego z bardziej intensywnych dni Twojego życia i dodaj do tego opiekę nad dzieckiem.

Komentarz wydaje się zbędny. ALE właśnie w tym miejscu już teraz przemyśl, KTO REALNIE mógłby Ci pomóc przy dziecku i w jaki sposób.

Może to wbrew dzisiejszemu przekazowi o równoważnym partnerstwie, ale i tak to napiszę: dla Twojego dziecka przez pierwszych kilka miesięcy istniejesz tylko Ty. Ty – matka. Nie będzie zainteresowane tatą. Owszem, możesz zrezygnować z podawania piersi, tata może się na maksa angażować, ale dziecko potrzebuje g ł ó w n e g o obiektu. Koniec kropka.

Dlatego już teraz wyobraź sobie, jak krzyczysz na męża “bo tylko ja się nim zajmuje, a Ty pobujasz 30 minut i już zmęczony jesteś!”, “Możesz w końcu ją wziąć? Czy ja choć raz mogę zjeść ciepły obiad?” Itd. Możesz być z tego powodu sfrustrowana, ale np. jeśli będziesz karmić piersią na żądanie, to na żądanie i nie ma zmiłuj. Nie dojesz, nie dopijesz, będziesz zła. Prawdopodobnie.

Więc przemyśl: w czym może pomóc mama, teściowa, przyjaciółka, sąsiadka itd. Porozmawiaj z tymi osobami wcześniej. Może przyjaciółka będzie przychodzić na godzinę do dziecka, kiedy Ty wyjdziesz na spacer SAMA. Różne są zasoby. Korzystaj, korzystaj, korzystaj. Nie bądź Zosią Samosią.

7. Poproś męża, aby przez co najmniej tydzień w ogóle nie zwracał uwagi na Twoje potrzeby.

Zachęcam do takiego eksperymentu. Żadnych pytań, czy zrobić Ci herbatę, jak się dzisiaj czujesz i czy Ci coś kupić w sklepie. Taki przedsmak relacji z noworodkiem. Niestety Twoja dzidzia nie będzie wiedziała, że Ty w ogóle masz jakieś potrzeby. Dzidzia będzie uważała Ciebie za siebie. W pierwszych miesiącach jesteś nieodróżnialna dla dziecka. Czy to nie jest piękne? Dlatego Ty sama dbaj o siebie, dbaj o swój nastrój. Ty i dziecko będziecie wpływać na siebie wzajemnie, a w szczególności Ty na nie.

Obyś w tym eksperymentalnym tygodniu doświadczyła nieprzyjemnych emocji, które pozwolą Ci wyobrazić sobie, co możesz czuć przy dziecku. Rozpoznaj te uczucia i od razu zrób spis wszystkich zachowań, dzięki którym poprawisz swój nastrój. Zobaczysz też, że mężowi będzie trudno nie zwracać uwagi na Twoje potrzeby. Być może stanie się na Ciebie bardziej uważny, gdy już Wasze dziecko się urodzi.

8. Idź profilaktycznie na psychoterapię.

Serio. Co Ci szkodzi? Chcesz być dobrze przygotowana. Może podczas realizacji punktu 1, 2 i 3 uznasz, że jest coś, w czym potrzebujesz pomocy. Sesje terapeutyczne potraktuj po prostu jak ROZWÓJ, jak zrobienie czegoś dla siebie. Po prostu.

#chodznaterapie

I teraz:

9. Weź wielką kartkę, na środku napisz imię Twojego dziecka i wypisz, do jakich wartości chcesz je wychować.

Metodą burzy mózgów. Czyli wypisz wszystkie wartości. Spójrz na to krytycznie, ale jednocześnie w zaufaniu w swoje kompetencje.

Którymi wartościami Ty się kierujesz i jesteś pewna, że zachowania wg tych wartości masz we krwi?

Przykład: dla Dziecka ważna jest ekologia.

Pożądane zachowanie wyrażające tę wartość: segregacja śmieci

Czy ja-rodzic robię to? Tak.

Ok. Czyli prawdopodobnie nie będziesz mieć żadnych kłopotów, aby nauczyć tego dziecko. A najpewniej nauczy się samo poprzez przykład. I nawet nie będziesz wiedzieć, kiedy wsiąknie w nie wartość ‘ekologia jest ważna’.

Wiesz, że najczęściej mamy pragnienie, aby dziecko stało się takie, jacy my nie jesteśmy?

Dlatego dobrze przyjrzyj się wartościom, których wyrażania nie można odnaleźć w Twoich codziennych zachowaniach. Będziesz naciskać, aby dziecko nie używało komórki i czytało książki? A ile czasu dziennie spędzasz na Facebooku?

Wiesz, co mam na myśli.

Uwaga. Nie chodzi o to, żebyś zaprojektowała swojemu dziecku życie. Chodzi o to, że jeśli chcesz nauczyć je bycia samodzielnym, to być może musi się o kilka razy więcej przewrócić, gdy będzie uczyło się chodzić. Wychowanie jest celowym, świadomym oddziaływaniem na dziecko. A rodzice często zatrzymują się na szeroko pojmowanej o p i e c e.

DOPIERO TERAZ, gdy to wszystko zrobisz i STANIESZ SIĘ DOROSŁA I DOJRZAŁA, czyli w pełni weźmiesz odpowiedzialność za swój dobrostan, stan, nastrój, zachowanie, ucz się i czytaj o różnych stylach i nurtach wychowania i rodzicielstwa.

Nie dasz rady wychować dziecka w nurcie rodzicielstwa bliskości (tak modnego dzisiaj), jeśli Ty sama tej bliskości nie dasz sama sobie. A fora “bliskościowe” są zalewane pytaniami nie o praktykę tego nurtu, a o to, jak sobie poradzić ze swoimi potrzebami i że się już wysiada fizycznie i emocjonalnie.

Nie rób sobie takiej bonanzy. Powoli. Ostrożnie. W cichości. Bez pompy. Buduj dobre relacje poprzez pracę nad sobą.

P.S. (długie)

Już słyszę Twój głos w głowie “no teraz już przegięłaś, Karolino! A gdzie tutaj jest ojciec dziecka? On nic nie musi?”.

Zatem odpowiadam: Słusznie zauważyłaś. Jemu polecam wykonać również tę pracę. Aczkolwiek nieco zmodyfikowaną. Ale mężczyźni tutaj rzadko zaglądają. Za to wiem, że Ty zaglądasz. I wiem, co JA (w sensie Ty) mogę zrobić. Mogę wykonać swoją część pracy. Nie mam wpływu na to, czy mąż ją wykona czy nie. Możesz go do tego zaprosić. Na pewno będzie lepiej wtedy. Ale podkreślam: nawet zmiana tylko Twojego zachowania może zmienić wieeeele. Dlatego nie zniechęcaj się. Trzymam za Ciebie mocno kciuki.

Potrzebujesz wsparcia? Chodź do mojej grupy. Link na dole strony.

Mam takie poczucie, że to jest dobry wpis. Potrzebny wielu kobietom. Sama chciałabym taki przeczytać przed narodzinami Hani.

Jeśli uważasz podobnie – udostępnij go proszę na Facebooku, prześlij koleżance w ciąży, poleć na jakimś forum. Niech idzie w świat. Niech się czyta.

Czy ten post był dla Ciebie pomocny?

Kliknij na serduszko i wyraź swoją opinię

Średnia ocena 0 / 5. Ilość głosów: 0

Bądź pierwszy i oceń wpis!

Skoro wpis Ci się spodobał to...

obserwuj mnie na social media

Podziel się

About Author

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *